Warzywo z piekła rodem, wywołujące w ustach niemały pożar, który próżno gasić wodą? Czy to w ogóle możliwe? Oczywiście! Mowa o papryczce chili, ostrej, jak żaden inny produkt, ale za to zdrowej jak diabli!
Kapsaicyna to związek odpowiadający za pikantny smak papryczek. Stworzono nawet specjalne narzędzie – skalę Scovielle’a, z pomocą którego określa się ostrość konkretnych odmian. Ale nie tylko o smak tu chodzi. Kapsaicyna ma szereg właściwości, między innymi znacząco przyspiesza metabolizm i wspomaga spalanie tłuszczu. Sprawdza się również w walce z chorobą wrzodową oraz w obniżaniu cholesterolu. Same korzyści!
Papryczki chili dostarczają nam również witamin – witaminy C (100 gramów to aż 240% dziennego zapotrzebowania) oraz A, które wykazują działanie antyoksydacyjne, a także witaminy E oraz tych z grupy B. To także źródło potasu i magnezu – pierwiastków koniecznych do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Można się zakochać, te papryczki rzeczywiście są #hot!
Wiemy już o zbawiennym działaniu papryczek na odchudzanie. Aby ten proces sobie ułatwić, warto zaczynać dzień od wody ze sproszkowanym chili i sokiem z cytryny. Wsparcie w diecie idealne!
Do czego wykorzystać papryczki? Przede wszystkim do wzbogacenia walorów smakowych klasycznych potraw. Leczo, albo gulasz z dodatkiem chili nabiorą niepowtarzalnego charakteru! Pokrojoną w plastry możemy dodać do sałatek i surówek, albo udekorować nimi kanapki. Świetnie odnajdzie się również jako składnik sosów albo marynat do mięs. A jeśli chcemy powierzyć jej główną rolę, przygotujmy aromatyczne, teksańskie chili con carne, czyli mięso mielone z chili, albo chili sin carne – wegetariańską wersję z czerwoną fasolą. Ogranicza nas tu tylko własna wyobraźnia!
Papryczki najlepiej owinąć w papierowy ręcznik i przechowywać je w lodówce – tak dłużej zachowają świeżość.